Wesela i inne święta

Paweł Onyszkanycz
Mama mnie złapała tu nad torami i wzięła mnie do płachty na plecy i zaniosła do domu no bo chciałem z kolędnikami chodzić....
Moja mama świętej pamięci schowała mi chodaki, bo ja chciałem chodzić za kolędnikami, no i ja tak szedłem od Jawomika tu od naszego domu, tak od domu do domu, pół kilometra i tak pół kilometra i tak szedłem no jeszcze dalej Jeszcze dalej na bosaka oczywiście i mama mnie złapała tu nad torami i wzięła mnie do płachty na plecy i zaniosła mnie do domu, no bo chciałem z kolędnikami chodzić.... A pamiętam raz przyszli kolędnicy z z Rzepedzi, ale to już była tak starsza kawalerka może, ale jak oni ładnie śpiewali, takie kolędy to myśmy jeszcze nie słyszeli takich kolęd Ale oni mieli różne rekwizyty. Tak, Za co się przebierali, koza, diabełek. Najgorsza była bieda tak zwana, bo ono jego przynosił taki wysoki mężczyzna w worku i on miał przy sobie jałowiec i z tego worka wychodził i tym jałowcem panny po nogach tak siekał, aż tego był taki miały chłopiec, ale strasznie musiał być zwinny i taki mocny, a koza ta znów miała taką z drewna [z drewna zrobiony taki kłapak] i tego i tak kłapała, a na rogach miała gwoździe jak by ktoś złapał się to by się skaleczył tak że na kozę uważali. Jak jakaś panna była, jak się przysądziła to panna aż piszczała Diabeł to też zbytki robił straszne, też nie miał litości, z tymi różkami skakał, tak że tego.

Nie wolno było wychodzić na piec, bo grzech.
Ale jak się chleb pękło, nie wolno było wychodzić na piec, bo grzech, bo to dar Boży, no i tak każdy piekł sobie chleb, a zapach się rozchodził, jak chleb piekli, na liściach jaworowych i to jawor, jak się te liście jaworowe i ten jak się piekło, to ten zapach był naprawdę. I to się tylko nożem te liście oskrobało i troszkę tego liścia też się połączyło z chlebem, jak to smakowało naprawdę i to jak się czosnkiem posmarowało chleb i tego.

To tak jak jest u was Boże Ciało.
Chodzili na Kalwarię, chodzili chyba na Posławską i chodzili na pielgrzymki tu do Radoszyc, to tak jak jest u was Boże Ciało, to u nas było tzw. Dewiatij Czetwen tylko u nas przenosili na niedzielę żeby to było jakieś po prostu bardziej świątecznie to wyglądało, to przenosili na niedzielę, to tam ze Słowacji przyjeżdżali ludzie, ze Słowacji i tu od nas i tam się schodzili i śpiewali. I teraz tam jest kaplica postawiona i teraz prawie co roku przychodzimy i jest msza święta.

Panna młoda szła przez stół jak do tańca
Wesela jak były to były w boiskach wesela, pamiętam jak lato było różna ceremonia to jak przyszli ze ślubu no drużba to już musiał być, mieli takie jak ciupagi, pierszy drużbant to już musiał być taki elegancki, zgrabny, musiał umieć dobrze śpiewać i jak ze ślubu wracali to robili trzy razy, robił zacinał nad drzwiami taki krzyż robił trzy razy no to już musiał tak zgrabnie robić żeby to ładnie wyglądało. Później no i różne takie przyśpiewki były a tych nie znam przyśpiewek. Takie rożne takie docinane takie były tego, no i pamiętam jeszcze jak był taki moment że panna młoda szła przez stół jak do tańca jak tego to przeszła, przechodziła przez stół. A ten był cały starosta to miał takie, takie jak buława Jak coś jeszcze udekorowane i jak się szło z młodą (...) jak z młodą do tańca prosili i wtedy musiał ktoś jakieś datek dać dla tej, dla tych młodych nowożeńców no i ten starosta sobie siad za stołem i "prosy tu i toho i toho..." no i ten miał naszykowane pieniądze zatańczył troszkę z tą panną młodą i no i tego ten starosta też już był taki żeby, musiał dobrze no, przemawiać, a nieraz jak. Jak tego to aż ludzie płakali jak to dziękował rodzicom że chwale, takie dzieci, taką młodzież ze już sobie zakładają dom rodzinny, że już są samodzielni, tak nieraz to aż płaczu było tego.

Olga i Jan Onyszkanycz
W Rzepedzi, co nawet piwo mieli
Jak już odpust był to się parę wiosek zjeżdżało do cerkwi i później w każdem domu gościna była. Zabierali znajomych, rodzinę i gościna była. Ja to nawet kiedyś byłem na gościnie tu w Rzepedzi, co nawet piwo mieli. Dwadzieścia parę litrów, taka beczułka.

No i z ziemniaków też, i z żyta. To najlepszy Taka była czereśnia podwójna, strasznie rodziła i oni to obrywali i jak to nie wiem, ale z tego bimber robili. No i z ziemniaków też, i z żyta. To najlepszy. Były takie pijaki, ale to jeden na pięćdziesiąt. Ale tak to w rodzinie to wódka była tylko na święta i odpust jak był. I na weselu, na kczcinach. A w Turzańsku, to widzicie, też były różne zwyczaje. W Turzańsku były kczcicny, prosiły ludzie. A w Jaworniku to znowu nie było kczcin. Wzieli pół litra, tam gdzie pod drzewem wypili z krzesnymi i do domu. Tak nie robili kczcin. Bo wiem, że moja mama namawiała tatę, żeby zrobić kczciny. A tata mówi: Co się będziesz wygłupiać, będą się z ciebie śmiać. Bo mama była z Turzańska.

On go zamordował i wiesz, że na drugi dzień po czapkę przyszedł, bo bez czapki był I później jest wesele w Jaworniku, zaraz jak się tam po lewej stronie te domki I drugie wesele było w Jaworniku też, ale na górnym końcu, Wahaliłka tam. No i co robiom? Wiedzą, że Turzańsk przyjdzie. A to już przyszedł i zaczęli rządzić to zara ktoś poleciał tam do góry i zeszło tam też sporo chłopów i mieli takie buty porzondne. I ja, wujek Szary nawet był starostą. No i jak już obstawione wszytko, mówiom, że tego, żeby coś zrobić. I wujek w lampę strzelił, bo tylko lampka była, światła nie ma, a te wszystkie przez okna, przez dżwi. No i każdy dostał, popłakał się Tylko jeden był mocny jeszcze, taki groźny, taki jak bokser i tego jednego z Jawornika gnał jak tam do góry ludzie szly. On go zamordował. Ale dolecieli to tam go przybili do ziemi i wiesz, że na drugi dzień - tato opowiadał ło tym - na drugi dzień po czapkę przyszedł, bo bez czapki był. No i łod tej pory już nie grasowali. Nawet do sądu nie poszedł nikt, bo jakie sprawy...

Kto ma ksiendza w rodzie, to go bieda nie pobodzie.
(To mówili, że później ksiądz do Bukowska wozem wiózł jajka.) No wiecie - ksiondz był najbogatszy we wsi. Najlepsze pola miał... Wiecie co było, jak dawniej, ja tego jeszcze nie pamiętam, no i nie wiem czy ty pamiętasz, jak szli jakby tak na katechizm młodzi przed weselem, to tam ich się popytał byle co i do roboty! Chłop szedł do roboty i dziewczyna szła do roboty, jak w lecie to plewy, jak w zimę to coś tam innego. Tak wykorzystywał!
No księża mieli pensyję. Z tacy to nie wiem ile, ale jak coś trzeba było kupić, to z tego, co się zbierało. No a ksiądz widzicie, jak jeszcze miał pensję, bo ja dopiero dzisiaj słyszę, że pensję miał, no i do tego śluby, krzty, pogrzeby, to nie mieli wyfigurowane i trzeba było płacić. A na Wielkanoc, przed wielkanocnymi świętami, nie wiem czy u was to było, to szli do spowiedzi całymi rodzinami. Ile było osób to tyle trzeba było jajek wziąć. To mówili, że później ksiądz do Bukowska wozem wiózł jajka. No tak było, no niestety... A przecież ludzie umierali, dzieci się rodziły, to też za te kczciny nie wiem ile się płaciło. Ale u ksiedza to było tak: łon dawał ludziom: jedne orali i dwa snopy dla siebie, a czeci dla ksiendza. Kto ma ksiendza w rodzie, to go bieda nie pobodzie.

Katarzyna Jurkowska
A wszyscy byli krawcami i muzykantami
No takie szesnaści siedemnaście lat dziewczynki, to już się chodziło, patrzyli gdzie się tu zabawić , dziewczynki z chłopakami gdzie zejść się, schodzili się wieczorami, śpiewali, to tu to tam, jakaś tam była harmoszka, żeby tam coś zapiszczało Po ukraińsku [się śpiewało], w naszym Płonnym był jeden Polak, od Bukowska był, to już tam cała, to tam muzykanty, miał dziesięć dzieci, a wszyscy byli krawcami i muzykantami i tam wiecznie była, tam się schodziły i stare chłopy i młodzież na sobotę na niedzielę; takie dziewczyny, nie puszczali nas takie dzieciaki, bo jeszcze byliśmy, gdzie tam nam na muzyki. W domu, uczyć się trzeba, a taki o starszy to szedł, ale mu po podglądalismy sobie przez okienka, pohulaliśmy, potańczyliśmy na podwórku, muzyki trochę usłyszeliśmy i wystarczyło.

W święta to my jedli ile my chcieli
Potrawy, tak na codziennie kapusta , barszcz, kartofle, zawsze była maślanka, mama robiła masło, maślanka taka z kartoflami, nieraz dziecko dynie z pęcakiem na obiad, nieraz tak brakło to bez obiadu - tak jeszcze w domu było. W święta to my jedli ile my chcieli. Do świecenia mam chleb, paski, ksiądz przychodził do domu - niedaleko mieli. [Jak szłam poświęcić] Ja raz wpadła do wody i wszystko mi się rozsypko i masło i kiełbasa. Wszystko dokoła, to zbierali. Cos uratowali ale mnie było strasznie wstyd.

Moja babcia, na Kalwarie szli
Tak, pamiętam [na pielgrzymki się chodziło] moja babcia, na Kalwarie szli, zbierali się cały tydzień, kobiety i na nogach szli; na tydzień czasu brali prowiant, brali buty ale tak w razie czego, a tak szli boso. Starsi [szli], młodzi to wcale.

Maria Wiśniewska
A ty taka wełyka i taka durna!
Na Wielkanoc, jak tego w Duszatynie (...) jak nieśli w tobołach na plecach do cerkwi, do poświęcenia, w końcu mu sie ten tobół rozwiązał i te paski lecą aż do tej Osławy na dół. I ten chłopak patrzy, patrzy i mówi: to te małe, to te małe, a ty taka wełyka i taka durna!

Najstarszy syn to musiał zostać na gospodarce
Na przykład jak był gospodarz, no miał te dzieci, najstarszy syn to musiał zostać na gospodarce to już było normalnie tak, niby, że tak powinno być. Najstarszy syn na gospodarce a później reszte, reszte... Przedtem to wiano musiało być. Jak kto nie miał to jaką wymiane robił. Tak jak było w mojej rodzinie. Ciotka wyszło, wyszła za wujka. Za wujka wyszła z tamtej strony. Na przykład ciotka z Radoszyc sie wydała z Radoszyc jej męża siostra musiała wyjść za mojego wujka tam bo taką wymiane robili taką. Ale ale mówili, że to nie jest szczęśliwe, szczęśliwe małżeństwo, że musi być w jednym tym.

To tydzień czasu wesele trwało
A jeszcze mówili jak chodzi o wcześniej, jak nasze rodzice za mąż wychodzili, nasze matki. To tydzień czasu wesele trwało, trzy beczki wódki, bo wtedy była wódka w beczkach (...) to trzy beczki wódki i tydzień czasu sie bawili na takim weselu. (...) Myśmy sie rozlecieli, ale już nie było za naszych czasów tego hucznego ażeby tydzień czasu i w beczkach, bo już wódki nie było w beczkach.

A mama mówiła, że uciekła boso
To jest nie prawda [że boso tańczyli na weselu], tylko moja mama opowiadała, że jej dziadek nieboszczyk nie chciał mamy puścić na wesele to boso uciekła. Do Płychacza. Wesele było u Płychacza, to nie tego i schowali, dziadek nieboszczyk nie chciał puścić, schowali buty, to hudaky buły pewnie, ale buty schowali. A mama mówiła, że uciekła boso. A była jeszcze młoda, bo szesnaście lat miała jak wyszła za mąż. Pewnie piętnaście lat [wtedy miała].

Żebyście wiedzieli jak mi teraz lekko chodzić
Zaraz, mój ojciec był tym cetnariom, cetnar z tym kieliszkiem chodził i dla Sałczyka, dlatego co gra tam Sawczyk Domaradz Wasyl, Wasyl Sawczyk, nafty wlał. I ten przechylił, wypił. A to wszystko w śmiech, bo gdzie niektórzy wiedzieli o tym... No i wtedy wypił ten kieliszek tej nafty. A później z niego sie śmieli jak szli śmieją sie - on mówi wy głupie żebyście wiedzieli jak mi teraz lekko chodzić, jak mi lekko oddychać, to to no. Mówi. To jest dopiero dobrze.

Anna Szary
Jak młody brał drużbanta i szed do młodej
Bo u nas tak było... w subote... jak młody brał drużbanta i szed do młodej i dawał jej prezent - jej, a ona jemu. I pogościli sie i młody poszed do domu do swoich gości. (...) Bo to treba było od poczatku jak sie zaczynało wesele, no to mówie. W sobote sie zaczynało u młodej i u młode[go]. To młodyj, tam u młodego tańczyli a młody śiet i drużbanty do młodej psziniósł jej prezent, a młoda jemu i tak sia pogościli i potem ciekało (...) i potem jak już wse poszli do młodej, tam już wse gośie byli młodej i młodego, do wieczora, do wieczora do... wieczora i potem młode brali na wóz i wieźli do młodego, no i u młodego sie bawili do rana, do poniedziałka i już.

A młodzi szli znów na noc, na wieczór tańczyć
W mieszkaniu. Na boisku tańczyli. (...) I tu i tu, tu grali, to i tu tańczyli i tu, (...) jak ja sie żeniłam, to u młodego zaczeło sie wesele w sobote i grali całą noc i młodzi. Wieczorem tylko w sobote szli młodzi. Chłopaki i panny. (...) Młodej były zaproszone goście, to do niej szli, a do młodego to jego gości. I tak sia bawili do rana, do niedzieli. A w niedziele już nie szli młodzi na wesele, aż starzy szli. Gościli sie, obiad, po obiedzie potańczyli sobie, potańczyli i te starzy szli do domu na gospodarke, a młodzi szli znów na noc, na wieczór tańczyć. I tak do poniedziałku.

Jak już wziął ślub z nią, przez okno ją wpuszczali
Jak miał trzy żony, albo jak z czwartą sie żenił to już nie puszczali ją normalnie tylko jak już wziął ślub z nią, przez okno ją wpuszczali, to ta czwarta już nie zmarła. Jak tamte umarły wszystkie, a później tą ostatnią to przez okno już jak sie ożenił, ślub wziął, to już ie wchodziła przez drzwi, tylko przez okno. W swoim domu, jak już prowadził gospodarz do siebie.

Odpust na ósmego listopada Dmitria
No dwa razy w roku malowało śia. Raz na Wielkanoc a drugij był odpust na ósmego listopada Dmitria, bo nasza cerkiew jest, była to był ten święty Dmitr Muczenik, to naszej cerkwi był. Odpust był, tam przychodzili pare księży czasem, raz na jakiś czas biskup przyjeżdżał, ale mało przyjeżdżał, tylko księży odprawiali, modlili sie. A potem robili w naszej wiosce, bo tu przyjeżdżali z wszystkich wiosek. Z Rzepedzi, z Komańczy, z Dołrzycy, z Radożyc z wszystkich. Rodzina przychodziła do tej wioski na odpust i robili taką gościne w domu każdy, każdy brał swoją rodzine do siebie i była gościna. Potem była tam kooperatywa - sklep, była sala taka specjalna, to był gromadzki dom. Koło mojego domu samo, gdzie ja sie urodziła. Po gościli śia, potem całą noc zabawa do rana i bawili sie ludzie.

Śmierć z kosą, Żyd z koszykiem
No spiewali, kolędowali, one sie przebierali za diabła, za śmierć, za koze, za Żyda, no różny. Śmierć z kosą, Żyd z koszykiem - jajka dawali ludzie jemu, teraz diabeł to tam szturkał widłami. Żyd to tak potrafił dobrze mówić, takiego wybierali, nie on nie mówił, bo nie umieli po żydosku, tylko tak trochu no oj jak kiedyś… naśladował. [Śmierć] miała białą tą perelyne - taką narzute i kose. O koza tesz miała taką narzute i taką klape zrobione jak koza, taką morde czy jak i to kłapało tak. Tam był taki sznurek i to tak kłapało. [Rogi] no miała, miała. Wszystko było wyrobione z drzewa. Anioł był i gwiazda taka wyrobiona, z różnymi koloramy i trzy króle byli. No świeciło sie światełko w tej, bo to taka była ta gwiazda z jednej strony wyrobione a w środku było co sie świeciło. Ale różne kulory byli. No to wchodził anioł, trzy cary wchodzili, no a potem jusz śmierć i Żyd i koza i diabeł i wszystkie po kolei, po kolei. No to tak i wszystko było tam ułożone, kto kiedy miał wejść. To wszystko chłopcy młode.

To wertep
Na Boże Narodzenie. Młody te… w pierwszy, to te takie młode, te malutkie chodzili i te większe to w pierwszy dzień, a potem te stare, to już takie jak mój tato, to to już chodzili na drugi dzień. Bo oni tam już śia gościli co dom to śia gościli, te młode to tam gdzieś… to gościli no ale zawsze im tam placki tego piekli, u nas kazali pampuszki dawali tam to wszystko do kosza, do Żyda dawali wszystko, wódke im dali nieraz po kieliszku. To wertep [się to nazywało]. Tu u nas raz chodziło ale z tej wioski Rzepedzi - bo to też Rzepedz ale z tu z wioski to takie chłopaki o jak pan chodzili ojejej jaki to był wertep. To aż ze Lwowa te stroje wszystkie. To jak te cary tri cati byli ubrane kiedyś tak jak, jak anioł… warto było popatrzeć. Oni chodzili i po Jaworniku. Po swojej wiosce Rzepedzi i po Jaworniku też. To pamiętam, taka jeszcze małam była. [Za kolędę] w każdym domu coś dawali ludzie. Z kolędy sie dawało pieniędzy. Kto ile móg dać, duże nie. Jak była uroczystość to oni tak chodzili, ale każdy człowiek dawał. No Żyd nie zbierał, ale on z koszem chodził i wszystkie mu ludzie dawali.

Kawaler - wdowiec, kawaler - wdowiec…
Tylko wróżyli. Wosk leli na wode, roztopili wosk i na miske wody nabrali zimnej i lali i co sie wyleje. Tylko co sie wylało, jak panna czy taki wianek sie wylał, czy… przed slubem dziecko panna miała to też sie wylała taka kolebka. I takie płoty jak tu zagrodzone, liczyli, panny liczyli - nie sztachety tylko te kołki. To są kołki. Kawaler - wdowiec, kawaler - wdowiec, kawaler - wdowiec, a na końcu wyszło wdowiec to ona wyszła za mąż za wdowca. A jak kawaler no to za kawalera. (…) Sprawdzało. U nas wiosce też taka była panna i tak liczyła tak i wyszed jej wdowiec i wyszła za wdowca. Buty jakoś liczyli też, tak układali, ale nie wiem jak to na końcu wyszło.

Jak weszła kobieta to sie nie chwalili
To było, tak na Andrzeja, jak weszła kobieta to sie nie chwalili. Że nie dobrze jak kobieta przyjdzie do mieszkania na Andrzeja. [Lepiej było] jak mężczyzna przyszedł, tak. Nawet skąd, sąsiad jak przyszed, jak przyszoł mężczyzna to sie chwalili, a jak kobieta to nie. Mówili, że nie dobrze i na Nowy Rok tak samo.

To trzeba było nogi na tym trzymać żeby zdrowe byli jak to żylazo
No tak, no ja mówiłam- łańcuchem grubym, łańcuchem co śia po drzewo szło, wyciągało śia drzewo tam w lesie, cztery te nogi i tam śia kładło z pługa ten nóż i te czeresło i lymisz tam śia kładło, siekiere też i jak śia kolacje je to trzeba było nogi na tym trzymać żeby zdrowe byli jak to żylazo, żeby mocne byli.

Żeby takie zdrowe byli jak czosnek
Czosnek pierszy był. Żywy i piekli, to brało sie, kładło sie sól do naczynia, czosnek i to śia brało jeść. Czosnek do soli i sie jadło. Jeden ten strączek a drugi brali to smarowali twarz czoło, tu, tu, ręce żeby takie zdrowe byli jak czosnek. Bo czosnek ani robak nie je ani nic bo on taki twardy, zdrowy. To i teraz robimy to w domu jak Wigilia. Ten ząbek sie bierze, oczyści sie i to sie to smaruje… żeby gardło nie bolało tu… ręce. No i potem co, kiszona kapusta - to nie bigos bo tam nie było ani mięsa tyko cebula na oleju, nawet nie smarowali masłem ani niczym, ani smalcem tylko olejem. Kapusta sie gotowała, potem ziemniaki sie ugotowali i te ziemniaki sie potłukło i dawało sie dla tej kapusty - smaczne takie. I tak śia zagotowało i taka smaczność i tak śia posmarowało… No potem grzyby, taki sos grzybowy z prawdziwych suszone grzyby, bo każdy sie stara żeby teraz jak rosną grzyby żeby na Wigilie były grzyby, potem miód też dawali na stół i każdy musiał trochu wziąć sobi żeby śia rodzina lubiła. A jak miód lubi słodki, zeby taka rodzina była. No to po kapuście grzyby sie jadło, potem miód, no tak po kolei, bo to dużo sie nie jadło, po trochu. Potem barszcz, uszka. Uszka grzybowe. Czerwony, czysty barszcz z buraków i uszka do tego. [Barszcz] trochu kwaśny, kwaskowy taki. A o kutiu ja zapomniałam. No potem niech będzie kutia. Pszenica obrobiona tak jak pęcak i to sie gotowało, tam sie dawało rodzynki, śliwki i mak i orzehy i to sie wymieszało, o joj miodu sie. Teraz pierogi. Pierogi jakie byli. Z kapustą kwaśną cy słodką, byli ruski z serem, ziemniakami i byli z kapustą, grzybami - czszy rodzaje tych pierogów. Potem jeszcze kluski takie ale z makiem no i jeszcze kompot. U nas nazywali juszka z suszonych owoców, śliwek z gruszek, jabłek i to do picia było. Tak, wtedy na kolacje tak [alkohol do picia]. Nawet dzieciam tato dawał, po troszku, ale każdemu, żeby każdy trochu wypił. No spirytus, przeważnie spirytus - no rozrabiali spirytus z jakimś sokiem czy z wodą czy z miodem.

Na człowieka to ten człowiek umar
Jak sie świeca paliła? Też, też wróżyli. No po kolacji to musieli siedzieć wszystkie za stołem cichutko i gospodarz dmuchnął i gdzie dym szed. Jak śia rozeszed na stole tak to wesela, no jak tak po stole sie rozeszed, a nieraz to tak na człowieka, pad na człowieka to ten człowiek umar. Ta świeca na stole sie świeciła koło tego kraczunu, na stole stała.

Oni mówili, że nie pasują do siebie, bo oni tak nie równo pleszą
Byli, byli plasowali - co to znaczy? Siadał gospodarz i gospodynia na taka ławke, a te dwóch takich meżczyznów plasali - skakali tak, nogi pod… oni mówili, że nie pasują do siebie, bo oni tak nie równo pleszą. To drugi szli i tak to sie ciągneło, jak już sie nakończyło to mówili, że dobrze, dobrze. Potem śiadali, kolędowali i dalij, dziękowali za kolade i szli dalej do drugiego domu.

Tam była denatura na weselu
A wesele jak było, to tak było, że były goście proszone na wesele i normalnie wesele sie odbywało, normalnie ślb wszystko po weselu, tam wódki za dużo nie było. Tam była denatura na weselu. Denature pili, to ja pamiętam, bo ja jeszcze wypiłem denature na weselu to ja… może miałem trzynaście lat, może czternaście i tak dzieciaki my stali i każdemu wlały. No i wesele, orkiestra grała, bo orkiestra była wynajęta noralnie grali bawili sie, ale muzyka była nie ta co dzisiaj warto było posłuchać. Każda piosenka, każda melodia… a Cygani przeważnie byli muzyanci. Z sercem grali. A jak do ślubu zagrali to ludzie płakali, taka melodia była elegancka. A dzisiaj? (…) No z Komańczy, z Rzepedzi, bo u nas cygańskiego zespołu nie było. W Komańczy był, w Rzepedzi był. Tam gdzie był większe skupisko cyganów tam już Cyganie grali.

Maria Babiak
…paska urosła nie mogli z pieca wyjąć
Na Wielkanoc sie szło do cerkwi na szczo i sie odprawiało przed drzwiami. [Czego na czczo?] No bo Pan Jezus jeszcze w grobie był. [A czego przed drzwiami?] No bo Pan Jezus jeszcze był w grobie. To odprawiało sie przed drzwiami i ludzie ksiąc, a potem jak to odprawił to otworzył drzwi no i wyniósł - u was to Pan Jezus jest figurka, a u nas taka płaszczenica. Wzięli to nieśli chłopy to chorągiew wszystko, chodzili cerkwi na około trzy razy, a potem cały dzień dzwony dzwonili, no i po mszy ludzie wie pan każdy szły zrobić sobie święto paske święconą kroili, jedli. Wie pan, pieką paske i święcą. [Robiona] z mąki, wie pan, pszennej. Ale jak moja mama mieli mąkę z młyna, taką białą to piekli białe. Ale wie pan, blaszka taka była taka jak tu koło [tak pół metra] tak taka duża blacha wie pan, nakładli ciasta i wsadzili do pieca. A raz moja mama upiekli już z białej mąki, wbili dwadzieścia jajek, paska urosła nie mogli z pieca wyjąć. Rozbierał tato, bo by nie wyszla, była sia rozłamała jak postawili. Bo u nas ksiąc przychodził święcić, bo taki długa wioska była a te paski takie duże, ciężko było nieść. Noji mama jak postawili na stół no to taka stala pascha. Tych pasek innych wie pan, bo takie jak były mąki z żornów. To już tak razowe nie urosły. Ale wie pan, te kobiety nanosili tych pasek, całe mieszkanie za tego.


Relacje wybrał i opracował Paweł Królikowski      

© Design: Tatomyr 2005-2006